środa, 9 marca 2011

:)

za notkę podsumowująca posłużę się postem Nederlandera z cules.pl

"Wiedziałem, ze po tym meczu bedzie masa kontrowersji, ze dostanie sie sędziemu i Barcelonie, która rzekomo jest przez arbitrów wspierana.

Ja chcialbym zapytac krotko - czym Arsenal zasluzyl sobie na awans? Na tym forum wszyscy wiemy, ze niczym, ale zaslepieni fani premierszips pewnie beda twierdzili, ze czerwo dla van Persiego ustawilo mecz i Arsenal awansowalby do cwiercfinalu gdyby nie ta interwencja Busacci. Czy nie wystarczy podac statystyke strzalow? 19:0, to wstyd ze druga druzyna ligi angielskiej, grajaca rzekomo ofensywny futbol, nie oddaje strzalu na bramke przez cale spotkanie!

Zgodze sie, ze wyrzucenie z boiska Holendra bylo byc moze pochopna decyzja i w tak waznym meczu moglo miec ogromne znaczenie. Z kolei chcialbym przypomniec o ewidentnym karnym na Messim, ktorego nam nie przyznano - faul Diabiego mial miejsce wewnatrz pola karnego, o czym pisze nawer madrycka MARCA. Van Persie juz w pierwszej polowie pracowal na wyrzucenie z boiska i udowodnil, ze jest prawdziwym bucem.

Sadze, ze ta decyzja sedziego miala wplyw na przebieg meczu, ale powiedzcie mi - czy przed ta sytuacja z udzialem Holendra Arsenal mial jakies argumenty pilkarskie? Zero strzalow, bramka zdobyta po niefortunnym zagraniu Busiego podczas gdy my ciezko wypracowalismy prowadzenie po kompletnej dominacji w pierwszej polowie. Nie twierdze, ze z tego powodu van Persie zaslugiwal na wyrzucenie, ale zupelnie nie zgadzam sie z dziennikarzami i kibicami 'Kanonierow', ktorzy oczywiscie twierdza, ze awansowaliby gdyby nie ta jedna decyzja sedziowska...

Wg mnie z boiska powinien jeszcze wyleciec Koscielny, ktory ostrymi wejsciami pracowal na czerwona kartke. Ogolnie momentami robilo sie dosc nerwowo i martwilem sie troche o Daniego Alvesa, ktory do spokojnych nie nalezy i latwo wdaje sie w prowokacje. Na szczescie Dani stanal na wysokosci zadania i nie dal sie wyprowadzic z rownowagi van Persiemu i Nasriemu, ktorzy sa znani w Anglii z chamstwa na boisku.

Niestety w kilku naszych waznych meczach LM przez ostatnie lata bylo troche kontrowersji z udzialem sedziow - Chelsea 2 lata temu, Inter w zeszlym roku (Motta i Busi), Chelsea 2004/2005 (czerwo dla Drogby na Camp Nou). Szkoda, ze zamiast snuc teorie spiskowe kibice Premiership nie zastanowia sie skad te kartki sie biora. Ja ciesze sie, ze chamskie zagrania, ktore sa na porzadku dziennym w Anglii (praktycznie co mecz takie widze), sa zdecydowanie przez sedziow potepiane. Niektore wejscia wczoraj - Wilshere'a czy Koscielnego - byly typowe dla ligi angielskiej, ale na szczescie zaden z naszych pilkarzy nie skonczyl jak Nani. Prawda jest taka, ze angielskie druzyny przyjezdzaja na Camp Nou na wojne a nie na mecz pilkarski, maja zamiar walczyc i za wszelka cene nie przegrac. Biegajac caly mecz za pilka i nie potrafiac wymienic 3 celnych podan pod pressingiem Barcelony, rywalom w koncu puszczaja nerwy. To bylo widac wczoraj, Arsenal nie jest przyzwyczajony do tak rzadkiego posiadania pilki i to musialo byc frustrujace.

Skupiajac sie z kolei na naszej druzynie - w calym dwumeczu kilka sytuacji pokazalo jak bardzo podatni jestesmy na kontrataki i utrate ciezko wypracowanego prowadzenia z powodu glupiej straty. To nic nowego, ale momentami serce stawalo kiedy po niedokladnym podaniu Mascherano Arsenal wychodzil z grozna kontra, albo kiedy po stracie Adriano londynczycy mogli strzelic na 3:2 w koncowce. Samoboj Busiego rowniez padl po akcji, w ktorej nasi pilkarze we 3 osaczyli Nasriego i powinni wybijac pilke na aut. Ufff, ile nerwow kosztowal mnie ten mecz! Niestety przeciwko druzynom angielskim czy wloskim jesli nie wywalczymy dobrego wyniku na wyjezdzie, u siebie zawsze bedziemy mieli spore problemy z pokonaniem rywala.

Ogolnie pierwsza polowa byla grana bardzo nerwowo, ewidentnie nasi pilkarze czuli na sobie ogromna presje, z ktora nie poradzili sobie rok temu w polfinale. Barcelona nie mogla odpasc, nikt w klubie i w Katalonii nie dopuszczal takiej mysli - to musialo splatac im nogi. Z tego powodu chyba zagrali dosc bojazliwie jak na Barcelone, ale Iniesta dal sygnal do ataku. Ten zryw Andresa i blysk geniuszu Messiego przy bramce pokazaly wreszcie ktora druzyna zasluguje na awans. I gdyby nie ten samoboj Busiego, rowniez moglibysmy oczekiwac innego meczu. To wyrownanie bylo bardzo niesprawiedliwe i moglo podlamac nasza druzyne, ktora naprawde ciezko zapracowala sobie na 1:0. Podobalo mi sie zachowanie Daniego, ktory podniosl Busiego z murawy i zagrzewal do dalszej walki. Ta druzyna ma charakter i nawet wobec takich niefortunnych sytuacji potrafi udowodnic, ze jest najlepsza na swiecie.

Kogo wyroznic? W zasadzie wszyscy na to zasluzyli, ale po kolei. Abidal dawal nam niesamowity spokoj z tylu, wszystkie dlugie podania do napastnikow Arsenalu padaly lupem Erica, a przy tym w zasadzie wszystkie jego podania byly celne. W chwilach kiedy druzyna stala i nie miala pomyslu na atak, Eric zabieral sie z pilka i dawal kolegom wiecej opcji w ataku. Bardzo podobala mi sie gra Javiera Mascarpone (jak go nazywa moj ojciec :D ), wczorajszym wystepem zasluzyl sobie na przydomek 'Tiramisu' ;) Takiego defensywnego pomocnika potrzebujemy, to byl jego mecz i zrealizowal zadania taktyczne do perfekcji. Swietnie gral Dani, ale wiecej mial czasami serca niz glowy - tak jak w sytuacji kiedy mogl odgrywac do samotnie stojacego przed pusta bramka Leo, a zamiast tego przestrzelil. Mimo to trzeba docenic jego niezwykle ciezka prace w obronie i ataku - wylaczyl praktycznie Nasriego i przy tym sam byl nie do upilnowania dla rywali. Messi, Andres, Xavi - wielka klasa, to ich blyski geniuszu zdecydowaly o losach tego meczu. Walecznoscia i pressingiem imponowal Pedro, ten chlopak ma serce do walki jak sam Luis Enrique. Ile to razy Pedro wracal za zawodnikiem Arsenalu i zabieral mu pilke? O to wlasnie chodzi Pepowi - agresywny pressing zaraz po stracie pilki, Pedro nadaje sie do tego jak malo kto. Jesli chodzi o zmiennikow to bardzo dobra zmiane dal Afellay.

Z druzyny rywali na najwieksze brawa zasluzyl Almunia, dzieki ktoremu wyniki nie byl jeszcze wyzszy. Wyciagnal nam chyba 4 sytuacje, ktore moznaby nazwac setkami."


od siebie dodam, że po raz kolejny wyszła frustracja Kidnapera po meczu, jego zwalanie wszystkiego złego na sędziego(drugi Mou?), wystawianie niedoleczonych zawodników do gry - Fabregas po 15 minutach gry czuł ból w nodze, ale to nic ma grać, szopka przed meczem z van Persim, jak tak dalej pójdzie to daleko nie zajadą Kanonierzy z tym trenerem.Może kolejne wyciągnięcie utalentowanego 17nastolatka poprawi Wengerowi humor.

Często słyszę, że zespoły takie jak Gijon czy Rancing przyjeżdzają na CN prosić o najmniejszy wymiar kary i się podkładają, ale tak naprawdę to wczoraj Arsenal się podłożył po całości, zupełnie bez pomysłu .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz