sobota, 1 czerwca 2013

Tito i podsumowanie sezonu

Po wczorajszej twitterowej dyskusji wpadłem na pomysł odświeżenia bloga i podsumowania sezonu i spraw około sportowych w Barcelonie. No to jedziemy.

Wygrana Liga. Tutaj sukces Tito. Świetna jesień.Wspaniałą seria zwycięstw. Rekordy bramek i punktów. Próba przestawnia zespołu na bardziej bezpośrednią wersję tiki-taki. Wszystko było pięknie, ale były też olbrzymie problemy w defensywie, mimo, że terminarz sprzyjał Barcelonie (większość meczy u siebie). Barcelona traciłą masę bramek. A dyrektor sportowy przespał okno transferowe - brak zakupu środkowego obrońcy, mimo kłopotów zdrowotnych Puyola. Tito zaś nie ogrywał młodych stoperów w meczach z teoretycznie łatwymi przeciwnikami, co odbiło się czkawką na wiosnę.

Fatalna gra w Lidze Mistrzów i z Realem. 6 półfinał z rzędu w LM to sukces. Niestety samo dojście do niego droga przez mękę. Na jesieni, w grupie LM, Barca miała problemy z Benfica i Spartakiem. Olbrzymie problemy sprawił Celtic (!). Jedynie mecz z Milanem pokazał, że ta drużyna ma potencjał. Tylko ile w tym było zasługi spotkania kapitanów przed meczem? Bliskie wyeliminowania Barcy było PSG a Bayern rozbił nas w proch i pył. Do blamażu  z Bayernem doprowadził szereg czynników. Ale najgorsze jest to, że Tito nie wyciągnął żadnych wniosków po 1 meczu i w rewanżu Barca zagrała dokładnie tak samo jak w Monachium. Z takim samym skutkiem. Zresztą Tito w żadnym ze spotkań z LM nie zmieniał taktyki, Barca cały czas grała to samo, żadnych nowych schematów, żadnych nowych pomysłów na grę i ustawienie zespołu. żadnego elementu zaskoczenie. To przez tą stagnację Mou czytał Barce jak otwartą księgę i oprócz pierwszego GD w sezonie, resztę wygrał jak chciał i praktycznie dowolnym składem jaki desygnował do meczu. Jasne, nowe pomysły mogły nie wypalić, ale kto nie ryzykuje ten nie wygrywa. 
 

Pomysły na grę, a raczej ich brak. Wystawianie Cesca w roli Messiego mija się z celem. Na siłę upychanie tria Cesc - Xavi - Iniesta w składzie to było zdecydowanie złe rozwiązanie. Uzależnienie drużyny od bramek Messiego. Nie ogrywanie młodych zdolnych piłkarzy ze szkółki. Stawianie tylko na "once de gale" i nie uwzględnianie piłkarzy w formie. Co z tego że dobry moment w sezonie ma Alexis/Tello skoro grać i tak musi Pedro. Czemu mimo problemów w ataku/obronie nie spróbowano skorzystać z Deulofeu/Bartry? Uzależnienie drużyny od gry Messiego - świetny przykład to mecz z PSG na CN gdy drużyna mistrzów Świata i Europy nie potrafi poradzić sobie bez pomocy Messiego.

Tito vs Abidal. Odejście Abiego wielu argumentowało że nie da rady grać już na poziomie Barcy. Mimo, że gdy zagrał z Levante pokazał się z odbrej strony. Z Bilbao nie wytrzymał kondycyjnie. Ale zasługiwał moim zdaniem na roczny kontrakt. Z profesjonalnym presezonem mógł tej drużynie jeszcze pomóc. . Rola w szerokim składzie, granie ogonów i zastępowanie kontuzjowanych/pauzujących obrońców plus podnoszenie morale w szatni. Tak, Abi powinien był zostać. Gdyby nie dał rady - oficjalne pożegnanie w styczniu z oświadczeniem w stylu " starałem się ale nie dałem rady ". Klub zdecydowanie bardziej wyszedł by wtedy z twarzą z zaistniałej sytuacji. Ale skoro rzeczywistość jest jak jest, Sandro powinien podziękować również za współprace z Tito. Sytuacja jest dla mnie bliźniacza. Nawrót choroby Tito może być w każdym momencie. Drużyna zostanie wtedy pozbawiona znacznie ważniejszego ogniwa jak Abidal. Straci szefa, głównodowodzącego, kapitana. Osobę decydującą o wszystkim w klubie odnośnie pierwszej drużyny. Trener zawsze przychodzi do klubu pierwszy i wychodzi ostatni. Rozgryza rywali, ustala taktykę wprowadza nowe pomysły do gry swojej ekipy, ustala skład. Sprawdza i ma pod kontrolą cały zespół, odpowiada za rozwój projektu sportowego. Jak człowiek biorący chemię i będący po drugiej stronie Atlantyku ma myśleć o zespole  i jego rozwoju? Wyobraźmy sobie że Tito udaje się na leczenie w środku sezonu gdy do rozegrania mamy trójmecz z Realem w ćwierćfinale LM rozdzielonym ligowym GD...Strach się bać.

Ale żeby nie było tak pesymistycznie - mamy Neymara :D i złe problemy odejdą jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki :D


sobota, 2 czerwca 2012

Euro tuż tuż

To jedziemy z przewidywaniem o Euro 2012:

-Kto wygra? - Niemcy - silna kadra, oprócz uznanych Podolskiego, Gomeza, Ozila czy Bastiana S. Gracze pokroju Goze czy Reusa. Skazani na sukces.

-Kto rozczaruje? - Hiszpania. Bez Villi, bez Puyola. W dołku formy Torres, Pique, Xavi i Pedro, z kontuzją przyjeżdża Cesc. Cazorla, Mata i Silva mogą nie pociągnąć tej repry. Dodatkowo Vincenty zaszalał przy powołaniach odsyłając do domu Adriana i Soldado.

-Kto będzie "czarnym koniem"? - Francja - dość już nieudanych turniejów trójkolorowych, ciekawy skład z super trio Ribery-Nasri-Benzema plus inteligentny selekcjoner Blanc. Francja może zaskoczyć na tym Euro.

-Kto zawiedzie na całej lini? - Anglia. Selekcjoner wybrany miesiąc przed Euro, Rooney zawieszony na 2 mecze, Lampard kontuzjowany, Ferdinand poza kadrą. Football coming home po 3 meczach :) Drugim typem w tej kategorii jest Portugalia. 

-Kto będzie bohaterem? - van Persi, mega forma w ostatnim sezonie w Anglii, czas zaszaleć na międzynarodowej imprezie i pociągnąć Holendrów do półfinału.

-Odkrycie turnieju? - Reus, to co ten chłopaka robi w Bundeslidze znajdzie potwierdzenie na Euro.

-Król strzelców? - Gomez - ilość pecha wyczerpał w finale LM, teraz czas zdobyć tytuł drużynowo i indywidualnie.

-Co z naszą kadrą? - trzy mecze i do domu. Ale obym się mylił :P


wtorek, 3 maja 2011

4 razy

Co za dużo to nie zdrowo. To zdanie idealnie podsumowuje to co zaszło na przełomie kwietnia i maja w rywalizacji gigantów z Hiszpanii. Cztery mecze, które w zamyśle miały być świętem piłki, były antyreklamą piłki. Osobiście winę za ten stan rzeczy zrzucam na barki jednego człowieka. Jose Mourinho. Genialny psycholog, manipulator mediów odwracający uwagę od rzeczy najbardziej istotnych i ważnych w piłce. Oczywiście jest to trener znający się jak mało kto na piłkarskim "rzemiośle", ale zarazem nie wnoszący nic ciekawego, nowego do futbolu.
Gdy czytam o futbolu, różne podsumowania epok, zestawienia najlepszych drużyn na próżno szukać tam ekip prowadzonych przez Portugalczyka. Jest Real z Di Stefano i Gento, cudowna jedynastka Węgier, madrycka "piątka Sępa", "dream team" Cruffa, Milan Sachiego, niepokonany Arsenal czy Pepteam. Nie ma Porto, Chelsea czy Interu pod wodzą Mou. A jednak to ten trener uznawany jest za fachowca od futbolu klasy międzygalaktycznej na naszej planecie. Mou do idealny trener do Anglii czy Włoch. W tej pierwszej dziennikarze go kochają, bo zawsze mają co pisać, poza tym więcej jest chyba takich przepychanek słownych - podobnie jak więcej jest przepychanek na boisku. We Włoszech, ojczyźnie catenaccio, nie trzeba chyba tłumaczyć dlaczego boski Jose musi, po prostu musi, być popularny. Ale w Hiszpanii? W Realu Madryt? Owszem, może pasuje do napinkowych wystąpień co niektórych piłkarzy Królewskich - ale jednak piłkarz to piłkarz, a trener to trener. Na tle innych trenerów również Jose wg mnie wypada średnio. Każdy ma swój własny niepowtarzalny styl, a Portugalczyk? Czy zbudował do tej pory coś trwałego odcisnął gdzieś swoje piętno? Ferguson od lat prowadzi zespół w ten sam sposób - trzyma swoich zasłużonych i doświadczonych piłkarzy, świetnie ich przygotowuje, a jednocześnie inwestuje cały czas w ciekawych młodych zawodników i niesamowicie rotuje pierwszą jedenastką. Wenger stawia głównie na młodzież, wyłapuje talenty i udanie wprowadza je do wielkiej piłki. Capello buduje drużyny od tyłu, zawsze gra na "0", wprowadzając solidną dyscyplinę i nie nawiązuje bliższych relacji z piłkarzami. Guardiola jest wierny jednej filozofii, w której sam został wychowany i którą stara się pielęgnować, stawia na wychowanków i ofensywną grę. A Mourinho? On gra tylko dla siebie. Ma na pewno najsilniejszy wpływ na zawodników - wszyscy go uwielbiają. Ale on nie tworzy piłki - on ją tylko dobrze wykorzystuje. Można nawet powiedzieć, że jest najlepszym odtwórcą na świecie, tzn. wykorzystuje skutecznie to co stworzyli inni przed nim. Świetnie radzi sobie z narzędziami - i psychologicznymi, i taktycznymi. Ale nie wprowadził do futbolu nowej jakości. Nigdy nie będzie się go stawiało na równi z Michelsem czy Cruyffem. Tak więc Jose jest rzemieślnikiem - najlepszym na świecie, ale tylko rzemieślnikiem - nie artystą, nie innowatorem. Nikt nie powie o nim "o tak, Mourinho zostawił po sobie wspaniałą spuściznę". Oczywiście koło nazwiska wypisze mu się wiele tytułów, trofeów, które zdobył + może kilka miłych komentarzy od piłkarzy, których prowadził - ale to wszystko.


Tyle o Realu. Czas na Barcelone, na której się zawiodłem. Owszem sukces jakim jest awans do finału LM i mistrzostwo LL jest ogromny, ale forma drużyny w kwietniu nie powala. I może dlatego pierwsze i ostatnie El Clasico zagrana na "półgwizdka" przez Barce. Swoje też zrobiły kontuzje w defensywie i wcześniejsze wyniki, 8 pkt w lidze i wygrana na SB 2-0. Finał CdR zaskoczył  mnie. Real zagrał pressingiem i wygrał pierwszą połowę. W drugiej dużo lepiej zaprezentowała się Barcelona, ale dalej to Real był bardziej żądny trofeum niż Katalończycy. Słabo mecz prowadził sędzia czerwień dla Busiego, Arbeloi i Pepe za ostre wejścia i "spacery" powinny być pokazane. Pierwszy mecz półfinału to najlepszy mecz Barcelony w czasie cyklu GD a najsłabszy Realu. Geniusz Messiego i głupota Pepe najszybciej podsumowują spotkanie. Guardiola świetnie cofnął zespół wytrącił możliwość szybkich kontr graczom Realu i było po zawodach. Ostatnie GD zostaną zapamiętane jako wielki sukces drużyny(Real goniąc wynik oddaje tylko 3 strzały na bramkę Valdesa) i wielki sukces Abidala- powrót po chorobie nowotworowej.


Obie drużyny pod względem wizerunku bardziej straciły na tym czwórmeczu niż zyskały. Symulacje graczy Barcy i brutalne wejścia graczy Realu to była norma w 3/4 pojedynków (oprócz ostatniego). Barcelona zyskała sportowo zdobywając Mistrzostwo i awansując do finału LM.  Real zdobył Puchar Króla ale odniósł dużo większe straty wizerunkowo-marketingowe, praktycznie bez odpowiedzi zostało pytanie dziennikarza do Karanki jak się mają do 109 lat historii i powoływania na dżentelmeństwo Realu Madryt faule, deptanie przeciwników, robienie z siebie ofiary, rzucanie oskarżeniami o doping, vilarlato, zły kalendarz, składnie donosów i dążenie do wygrania meczu w gabinetach UEFY? Capello zdobył Mistrzostwo i wyleciał za brak stylu godnego Realowi, Mou ma CdR, styl gorszy od Włocha a i tak zostanie na przyszły sezon dalej knując swoje intrygi. 

sobota, 9 kwietnia 2011

LaLiga i Liga Mistrzów

Przez obowiązki z pracą magisterską oraz inne dużo ważniejsze zobowiązania dawno tutaj nic nie napisałem.
A działo się sporo.

W Hiszpanii niektórzy twierdzą ze Barcelona już wygrała ligę, trudno się nie zgodzić z tym stwierdzeniem, ale trzeba jednak podejść do niego z dystansem. 8 pkt to gigantyczna przewaga nie jest. Real nadrobić ją może z nawiązką w 3 meczach a więc trzeba być czujnym i z szacunkiem podchodzić do każdego przeciwnika.
Z Żółtą Łodzią Podwodną świetne zawody rozegrał Thiago, który wysłał jasne sygnały - rozwijam się prawidłowo, jestem gotowy powoli zastepować Xaviego, Cesk jest niepotrzebny. Wielkie brawa dla tego młokosa, praktycznie z marszu zarać całe spotkanie na El Madrigal i nie popełnić błędów. Brawa również dla Keity który pokazuje jak świetnym jest zmiennikiem i kompanem z drużyny.

W Lidze Mistrzów było nieopisane wariactwo jeśli chodzi o bramki. Zawiedli tylko Anglicy... tfu drużyny angielskie, które w trzytysięcznej piłkarskiej bitwie o Anglię stworzyli niby widowiskowy mecz ale ciągle bez tego czegoś co ja podzwiam i lubię. Bez kontroli widowiska przez jedną z ekip. Zawiódł mnie Tottenham, który może i miał plan ale przez błąd jednego piłkarza musiał grać plan B, którego chyba nie miał. Inter poległ u siebie z sensacją rozgrywek. Leonardo znów zawiódł w wielkim meczu. Barcelona niby wygrała z Szachtarem ale słabo zaprezentowała się w defensywie, przeciągający się powrót Puyola i Abidala (już trenuje indywidualnie :) ) pilnie potrzebny.

sobota, 26 marca 2011

"Obejrzałem wczoraj kilka minut tej kopaniny, samej końcówki. Wystarczał mi komentarz Darka, który po wybiciu przez Głowackiego piłki z 20 na 40 metr, oznajmił, że 'świetnie teraz Głowacki, a co najważniejsze czysto'. no k**** sukces REPREZENTANTA Polski. Wybił czysto piłkę. To właśnie pokazuje przez jaki pryzmat patrzymy na nasz futbol i jakie wymagania stawiamy tym nędznym kopaczom.

Darek stwierdził również, ze ogólnie byliśmy lepsi, mieliśmy więcej z gry, tylko w najważniejszych statystykach się nie zgadza. no k**** mać!

i koronne 'zaprezentowaliśmy się lepiej niż z Mołdawią' MOŁDAWIĄ. czy jeszcze można się śmiać czy już trzeba płakać ?!" cytat z cules.pl

Ta kadra zdaje się w ogóle nie robi postępu, także na Euro trudno spodziewać się cudu. Smuda niestety totalnie zawodzi. Miało być "desperado" bo "nie można grać padliny" tymczasem jedyny pomysł na grę to  piłka do Błaszczykowskiego nich on coś wymyśli. Pozbycie się w połowie drogi do Euro kapitana i filara obrony Żewłakowa, na bramce grali już chyba wszyscy bramkarze jacy zagrać mogli, a Boruc który dałby trochę pewności w tyłach oczywiście Franiowi nie pasuje, Peszko mial już nie grać w kadrze za kadencji Smudy a jednak wraca do łask. Gra ofensywna leży,  gra defensywna.... istnieje wogóle? dostajemy łomot od Litwy, która raczej na Euro nie zagra... dodatkow kibole chcieli dokonać kolejnego przyłączenia Litwy do Polski... To jest tragedia. Na kadrę przyjeżdża "kto popadnie". Zero planu taktycznego i planu przygotowania do konkretnego meczu. Amatorka.

Zmiana selekcjonera na rok przed Euro raczej nic nie da.Trener z zagranicy zanim rozpatrzy się w naszych piłkarzach, wybierze grupę mu odpowiadającą, nauczy ich jakiegoś schematu gry to będzie po Euro. W Polsce nie ma kandydata na na selekcjonera, przynajmniej ja takiego nie widzę. Tutaj trzeba zmienić mentalność wszystkich, działaczy, trenerów, piłkarzy, kibiców, dziennikarzy - koniec chwalenia po ograniu kelnerów, a wytykanie błędów jakie zespół popełnił w meczu. Trzeba przejść drogę mądrzy prezesi=>trenerzy znający się na swoim fachu > budowanie akademii piłkarskich (ośrodków treningowych)=>nowoczesne stadiony. U nas ten proces poszedł od tył.

Dalej jestem w stanie się założyć, że nie strzelimy bramki na turnieju. O wyjściu z grupy nie wspominając.

poniedziałek, 14 marca 2011

sevilla

Wczorajsze spotkanie w LaLiga było świetne. Pełne emocji i zwrotów akcji. W pierwszej połowie zdecydowana dominacja Barcelony. Prawidłowy gol Messiego z wolnego nieuznany z niewiadomych przyczyn, poprzeczka 10 Barcy i w końcu prawidłowy gol Bojana, strzelony po 3 miesiącach od ostatniego trafienia. Działo się sporo. Nastąpiła przerwa i Sevilla się odrodziła i zepchnęła Barce do defensywy. Gol Navasa, później szanse Negredo, Kanute i 200% sytuacja Navasa wybroniona przez Valdesa. Barca również atakowała, poprzeczka Iniesty i strzał Andreasa wybity z linii bramkowej. Ostatecznie remis 1-1. Przewaga nad Madrytem stopniała do 5 punktów. Barcelonę czeka ciężki wyjazd na El Madrigal zaraz po spotkaniach reprezentacji, a później podwójne GD. Zapowiadają się olbrzymie emocje. Oby Barce omijały kontuzje, a do formy wrócił Villa, który ostatnio trochę przygasł. I zadanie dla wszystkich graczy - poprawić skuteczność ! Jej brak kosztował nas przegraną w Londynie i emocje na CN z Arsenalem, a wczoraj stratę punktów. Pozytywnym aspektem straty punktów jest większa koncentracja i mobilizacja przed następnymi spotkaniami, jest teraz trochę czasu można potrenować i złapać lepszą skuteczność.

skrót

Plan na najblizsze tygodnie:

03.16 Real Madryt - Olympique Lyon

03.19 Barcelona - Getafe
03.19 Atlético Madryt - Real Madryt

04.03 Villarreal - Barcelona
04.03 Real Madryt - Sporting Gijón

04.05/06 LM

04.10 Barcelona - Almeria
04.10 Athletic Bilbao - Real Madryt

04.12/13 LM

04.17 Real Madryt - FC Barcelona

04.20 Barcelona - Real M [CDR]

środa, 9 marca 2011

:)

za notkę podsumowująca posłużę się postem Nederlandera z cules.pl

"Wiedziałem, ze po tym meczu bedzie masa kontrowersji, ze dostanie sie sędziemu i Barcelonie, która rzekomo jest przez arbitrów wspierana.

Ja chcialbym zapytac krotko - czym Arsenal zasluzyl sobie na awans? Na tym forum wszyscy wiemy, ze niczym, ale zaslepieni fani premierszips pewnie beda twierdzili, ze czerwo dla van Persiego ustawilo mecz i Arsenal awansowalby do cwiercfinalu gdyby nie ta interwencja Busacci. Czy nie wystarczy podac statystyke strzalow? 19:0, to wstyd ze druga druzyna ligi angielskiej, grajaca rzekomo ofensywny futbol, nie oddaje strzalu na bramke przez cale spotkanie!

Zgodze sie, ze wyrzucenie z boiska Holendra bylo byc moze pochopna decyzja i w tak waznym meczu moglo miec ogromne znaczenie. Z kolei chcialbym przypomniec o ewidentnym karnym na Messim, ktorego nam nie przyznano - faul Diabiego mial miejsce wewnatrz pola karnego, o czym pisze nawer madrycka MARCA. Van Persie juz w pierwszej polowie pracowal na wyrzucenie z boiska i udowodnil, ze jest prawdziwym bucem.

Sadze, ze ta decyzja sedziego miala wplyw na przebieg meczu, ale powiedzcie mi - czy przed ta sytuacja z udzialem Holendra Arsenal mial jakies argumenty pilkarskie? Zero strzalow, bramka zdobyta po niefortunnym zagraniu Busiego podczas gdy my ciezko wypracowalismy prowadzenie po kompletnej dominacji w pierwszej polowie. Nie twierdze, ze z tego powodu van Persie zaslugiwal na wyrzucenie, ale zupelnie nie zgadzam sie z dziennikarzami i kibicami 'Kanonierow', ktorzy oczywiscie twierdza, ze awansowaliby gdyby nie ta jedna decyzja sedziowska...

Wg mnie z boiska powinien jeszcze wyleciec Koscielny, ktory ostrymi wejsciami pracowal na czerwona kartke. Ogolnie momentami robilo sie dosc nerwowo i martwilem sie troche o Daniego Alvesa, ktory do spokojnych nie nalezy i latwo wdaje sie w prowokacje. Na szczescie Dani stanal na wysokosci zadania i nie dal sie wyprowadzic z rownowagi van Persiemu i Nasriemu, ktorzy sa znani w Anglii z chamstwa na boisku.

Niestety w kilku naszych waznych meczach LM przez ostatnie lata bylo troche kontrowersji z udzialem sedziow - Chelsea 2 lata temu, Inter w zeszlym roku (Motta i Busi), Chelsea 2004/2005 (czerwo dla Drogby na Camp Nou). Szkoda, ze zamiast snuc teorie spiskowe kibice Premiership nie zastanowia sie skad te kartki sie biora. Ja ciesze sie, ze chamskie zagrania, ktore sa na porzadku dziennym w Anglii (praktycznie co mecz takie widze), sa zdecydowanie przez sedziow potepiane. Niektore wejscia wczoraj - Wilshere'a czy Koscielnego - byly typowe dla ligi angielskiej, ale na szczescie zaden z naszych pilkarzy nie skonczyl jak Nani. Prawda jest taka, ze angielskie druzyny przyjezdzaja na Camp Nou na wojne a nie na mecz pilkarski, maja zamiar walczyc i za wszelka cene nie przegrac. Biegajac caly mecz za pilka i nie potrafiac wymienic 3 celnych podan pod pressingiem Barcelony, rywalom w koncu puszczaja nerwy. To bylo widac wczoraj, Arsenal nie jest przyzwyczajony do tak rzadkiego posiadania pilki i to musialo byc frustrujace.

Skupiajac sie z kolei na naszej druzynie - w calym dwumeczu kilka sytuacji pokazalo jak bardzo podatni jestesmy na kontrataki i utrate ciezko wypracowanego prowadzenia z powodu glupiej straty. To nic nowego, ale momentami serce stawalo kiedy po niedokladnym podaniu Mascherano Arsenal wychodzil z grozna kontra, albo kiedy po stracie Adriano londynczycy mogli strzelic na 3:2 w koncowce. Samoboj Busiego rowniez padl po akcji, w ktorej nasi pilkarze we 3 osaczyli Nasriego i powinni wybijac pilke na aut. Ufff, ile nerwow kosztowal mnie ten mecz! Niestety przeciwko druzynom angielskim czy wloskim jesli nie wywalczymy dobrego wyniku na wyjezdzie, u siebie zawsze bedziemy mieli spore problemy z pokonaniem rywala.

Ogolnie pierwsza polowa byla grana bardzo nerwowo, ewidentnie nasi pilkarze czuli na sobie ogromna presje, z ktora nie poradzili sobie rok temu w polfinale. Barcelona nie mogla odpasc, nikt w klubie i w Katalonii nie dopuszczal takiej mysli - to musialo splatac im nogi. Z tego powodu chyba zagrali dosc bojazliwie jak na Barcelone, ale Iniesta dal sygnal do ataku. Ten zryw Andresa i blysk geniuszu Messiego przy bramce pokazaly wreszcie ktora druzyna zasluguje na awans. I gdyby nie ten samoboj Busiego, rowniez moglibysmy oczekiwac innego meczu. To wyrownanie bylo bardzo niesprawiedliwe i moglo podlamac nasza druzyne, ktora naprawde ciezko zapracowala sobie na 1:0. Podobalo mi sie zachowanie Daniego, ktory podniosl Busiego z murawy i zagrzewal do dalszej walki. Ta druzyna ma charakter i nawet wobec takich niefortunnych sytuacji potrafi udowodnic, ze jest najlepsza na swiecie.

Kogo wyroznic? W zasadzie wszyscy na to zasluzyli, ale po kolei. Abidal dawal nam niesamowity spokoj z tylu, wszystkie dlugie podania do napastnikow Arsenalu padaly lupem Erica, a przy tym w zasadzie wszystkie jego podania byly celne. W chwilach kiedy druzyna stala i nie miala pomyslu na atak, Eric zabieral sie z pilka i dawal kolegom wiecej opcji w ataku. Bardzo podobala mi sie gra Javiera Mascarpone (jak go nazywa moj ojciec :D ), wczorajszym wystepem zasluzyl sobie na przydomek 'Tiramisu' ;) Takiego defensywnego pomocnika potrzebujemy, to byl jego mecz i zrealizowal zadania taktyczne do perfekcji. Swietnie gral Dani, ale wiecej mial czasami serca niz glowy - tak jak w sytuacji kiedy mogl odgrywac do samotnie stojacego przed pusta bramka Leo, a zamiast tego przestrzelil. Mimo to trzeba docenic jego niezwykle ciezka prace w obronie i ataku - wylaczyl praktycznie Nasriego i przy tym sam byl nie do upilnowania dla rywali. Messi, Andres, Xavi - wielka klasa, to ich blyski geniuszu zdecydowaly o losach tego meczu. Walecznoscia i pressingiem imponowal Pedro, ten chlopak ma serce do walki jak sam Luis Enrique. Ile to razy Pedro wracal za zawodnikiem Arsenalu i zabieral mu pilke? O to wlasnie chodzi Pepowi - agresywny pressing zaraz po stracie pilki, Pedro nadaje sie do tego jak malo kto. Jesli chodzi o zmiennikow to bardzo dobra zmiane dal Afellay.

Z druzyny rywali na najwieksze brawa zasluzyl Almunia, dzieki ktoremu wyniki nie byl jeszcze wyzszy. Wyciagnal nam chyba 4 sytuacje, ktore moznaby nazwac setkami."


od siebie dodam, że po raz kolejny wyszła frustracja Kidnapera po meczu, jego zwalanie wszystkiego złego na sędziego(drugi Mou?), wystawianie niedoleczonych zawodników do gry - Fabregas po 15 minutach gry czuł ból w nodze, ale to nic ma grać, szopka przed meczem z van Persim, jak tak dalej pójdzie to daleko nie zajadą Kanonierzy z tym trenerem.Może kolejne wyciągnięcie utalentowanego 17nastolatka poprawi Wengerowi humor.

Często słyszę, że zespoły takie jak Gijon czy Rancing przyjeżdzają na CN prosić o najmniejszy wymiar kary i się podkładają, ale tak naprawdę to wczoraj Arsenal się podłożył po całości, zupełnie bez pomysłu .